aaa4 |
Wysłany: Pon 13:04, 17 Lip 2017 Temat postu: gdzie glowa |
|
-Hmak. - Zle. Bylo to jedno z niewielu slow, jakich Mercer sie nauczyl.
-Shemay Tedla iyu - powiedzial chlopak, wskazujac swoja piers. - Men shem-kal
Mercer zrozumial, ze chlopak nazywa sie Tedla. Wskazal na siebie.
-Mercer. Selome?
Tedla udzielil dlugiej odpowiedzi, ale Mercer niczego nie zrozumial. Westchnal zmartwiony. Chlopak nalal do kubka wody z cynowego dzbanka.
Mercer wypil ja, polozyl sie na poslaniu i po chwili zasnal. Kiedy obudzil sie po raz kolejny, byl w izbie sam. Bylo ciemno, nie liczac samotnej swiecy plonacej na stole. W jej swietle Mercer zobaczyl, ze zostawiono dla niego talerz z owocami. Doszedl do siebie na tyle, ze byl juz glodny i siegnal po nie. Pozarl dwa mango i banana, zanim poczul sie slabo i znow zasnal.
Gdy sie obudzil, swieca juz sie wypalila. Gdzies spoza izby dobiegal dziwny dzwiek. Mercer byl zdezorientowany, prawie spanikowal z powodu ciemnosci, tego jak sie czul i dziwnego halasu. Uspokajal sie powoli, jego serce zaczynalo bic normalnie. Rozpoznal piesn. Potem nagle wszystko sobie przypomnial - marsz przez pustynie, to, jak Selome znalazla wode w jaskini. Wrocily do niego zamazane obrazy mezczyzn niosacych ich stroma sciezka do starozytnej budowli. Lezal w ciemnosci i usmiechal sie, a modlitwa mnichow kolysala go do snu. Dotarli do klasztoru!
Kiedy obudzilo go slonce, Mercer mial dosc sil, zeby wstac z lozka i sie ubrac. Jego ubranie wyprano i polozono na stoliku. Byl http://www.studiopantera.pl
zaskoczony, kiedy poczul, ze musi skorzystac z nocnika stojacego pod lozkiem. Przynajmniej jego nerki wciaz pracuja.
Na korytarzu zrobilo mu sie slabo, ale minal kilkoro zamknietych drzwi i trafil do refektarza. Pomieszczenie zajmowal prawie w calosci duzy pusty stol. Mercer usiadl na krzesle i oparl glowe o blat, nierowno i ciezko oddychajac. Selome. Musi ja znalezc.
Chyba znow zemdlal, bo nagle zorientowal sie, ze Tedla stuka go w ramie i mowi cos lagodnie.
-Gdzie sa wszyscy? - spytal Mercer.
Tedla gestami pokazal mu, ze ma tu czekac, i wybiegl. Chwile pozniej wrocil z innym, starszym mnichem. Mezczyzna emanowal spokojem i budzaca zaufanie solidnoscia. Nie vacu warszawa
chodzilo tylko o jego siwa brode i dlugi czarny habit. W oczach mnicha widac bylo wspolczucie i zrozumienie.
-Selam - powital go Mercer. - Do you speak Englishl
-Selam. No, Italianol Mercer pokrecil glowa. |
|